Zmierzam do tego że dobre relacje z rodzicami są bardzo ważne. Nie powinniśmy się na nich wyżywać dlatego że w szkole, czy gdzie indziej coś nam nie poszło. Ci ludzie dali nam życie, nie oddali nas do domu dziecka czy też nie zabili nas przed urodzeniem i właśnie dlatego należy im się wielki szacunek. Mamy wszytko czego potrzebujemy, dach nad głową,posiłki i opiekę. Nie musimy martwić się o utrzymanie czy inne sprawy, ale my i tak tego nie szanujemy. Obrażamy się o to że mama czy tata nie chcieli kupić nam gry albo nowych butów. Wyzywanie się od najgorszych naprawdę nie ma sensu a tylko nas rani.To nie tak powinno być. Każdego ranka powinniśmy dziękować że ich mamy, i mówić po sto razy, że ich kochamy. Oni pewnie też nie są idealni bo nie ma człowieka idealnego, ale starają się żeby żyło nam się jak najlepiej dlatego powinniśmy to docenić. Powiedzenie czegoś miłego na "dzień dobry" nie boli a może uszczęśliwić naszych "starych".
Ja sama święta też nie jestem ale mimo to staram się, czasami wcale mi nie wychodzi a z ust padają słowa o których wolałabym zapomnieć, a mimo to zawsze dostaje wybaczenie. Nasi rodzice muszą mieć naprawdę anielską cierpliwość, i za to ich podziwiam, bo gdybym miała takie dziecko jakim ja jestem to nie wiem, czy nie wylądowałabym u psychiatry.
Co denerwuje mnie najbardziej? Chyba ciągłe powtarzanie mi że bez nauki i wykształcenia nic w życiu nie osiągnę. Te słowa z ust mamy czasami doprowadzają mnie do szału ale po jakimś czasie zrozumiałam, że mówi mi ciągle to wszytko, bo chce dla mnie jak najlepiej, chce żeby moje życie w przyszłości było jak najlepsze. Ma racje i to chyba najbardziej mnie denerwuje. Z czasem zrozumiałam że gdy nie będę słuchać jej rad to mogę naprawdę źle skończyć.
No a co z tatą? O mamie już wspominałam teraz czas na tatę. Jeśli chodzi o niego to na pewno denerwuje się rzadziej od mamy ale kiedy miarka się przebrała wolę nie być w swojej skórze. Na co dzień jego poczucie humoru czasem powoduje, że nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Mogę śmiało powiedzieć że jestem "córeczką tatusia", mama nie pozwala mi na niektóre rzeczy a on zgadza się na wszystko, czasami tego żałuje. Czasem myślę że jeżeli by mógł dałby mi cały świat i za to go kocham, oczywiście nie zawsze pokazuje jaki naprawdę jest ale w środku to najlepszy ojciec na świecie. Były lata kiedy nie było go całymi tygodniami, przyjeżdżał tylko na weekend a potem znowu wyjeżdżał. Pamiętam że któregoś dnia po prostu nie wytrzymałam i płakałam jak małe dziecko, ale właśnie takim dzieckiem byłam. Dla siedmiolatki to ciężkie do pojęcia dlaczego jej taty nie ma kiedy jest potrzebny. Na szczęście to się skończyło i mam nadzieję, że nie wróci.
Wspominałam wyżej że mam rodzeństwo. Tak mam dwunastoletniego brata. Kochamy się jak "pies z kotem" ale kto w ten sposób nie kocha swojego rodzeństwa ? No dobra może i są takie rodzeństwa, ale my raczej do nich nie należymy, co nie znaczy, że się nienawidzimy. Po prostu nie okazujemy tego sobie. Chciałabym to zmienić ale takie dokuczanie sobie i dogryzanie to chyba już takie nasze przyzwyczajenie, zwłaszcza że jest młodszy i to na nim skupiona jest uwaga rodziców. Więc chyba już podświadomie od lat staram się w jakiś sposób zwrócić ja na siebie co zwykle mi nie wychodzi. Pomijając to wszytko naprawdę go kocham i nie chciałabym żeby go nie było czy żeby był inny, bo wtedy wszytko straciło by sens.
Podsumowując: moja rodzina to typowa rodzina. Nie mogę powiedzieć że taka jak wszystkie bo wszystkie są inne. Uważam że moja jest najlepsza i pomimo wielu wad jakie ma nie chce innej. Nie chce nic w niej zmieniać, bo tak jak jest, jest najlepiej. Kocham moich rodziców i chcę żeby byli tacy jacy są, już zawsze.
Musimy zrozumieć że rodzina to ludzie którzy zawsze będą przy nas, trzeba o tym pamiętać, docenić i szanować bo ci ludzie zasługują na to najbardziej.
No a co z tatą? O mamie już wspominałam teraz czas na tatę. Jeśli chodzi o niego to na pewno denerwuje się rzadziej od mamy ale kiedy miarka się przebrała wolę nie być w swojej skórze. Na co dzień jego poczucie humoru czasem powoduje, że nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Mogę śmiało powiedzieć że jestem "córeczką tatusia", mama nie pozwala mi na niektóre rzeczy a on zgadza się na wszystko, czasami tego żałuje. Czasem myślę że jeżeli by mógł dałby mi cały świat i za to go kocham, oczywiście nie zawsze pokazuje jaki naprawdę jest ale w środku to najlepszy ojciec na świecie. Były lata kiedy nie było go całymi tygodniami, przyjeżdżał tylko na weekend a potem znowu wyjeżdżał. Pamiętam że któregoś dnia po prostu nie wytrzymałam i płakałam jak małe dziecko, ale właśnie takim dzieckiem byłam. Dla siedmiolatki to ciężkie do pojęcia dlaczego jej taty nie ma kiedy jest potrzebny. Na szczęście to się skończyło i mam nadzieję, że nie wróci.
Wspominałam wyżej że mam rodzeństwo. Tak mam dwunastoletniego brata. Kochamy się jak "pies z kotem" ale kto w ten sposób nie kocha swojego rodzeństwa ? No dobra może i są takie rodzeństwa, ale my raczej do nich nie należymy, co nie znaczy, że się nienawidzimy. Po prostu nie okazujemy tego sobie. Chciałabym to zmienić ale takie dokuczanie sobie i dogryzanie to chyba już takie nasze przyzwyczajenie, zwłaszcza że jest młodszy i to na nim skupiona jest uwaga rodziców. Więc chyba już podświadomie od lat staram się w jakiś sposób zwrócić ja na siebie co zwykle mi nie wychodzi. Pomijając to wszytko naprawdę go kocham i nie chciałabym żeby go nie było czy żeby był inny, bo wtedy wszytko straciło by sens.
Podsumowując: moja rodzina to typowa rodzina. Nie mogę powiedzieć że taka jak wszystkie bo wszystkie są inne. Uważam że moja jest najlepsza i pomimo wielu wad jakie ma nie chce innej. Nie chce nic w niej zmieniać, bo tak jak jest, jest najlepiej. Kocham moich rodziców i chcę żeby byli tacy jacy są, już zawsze.
Musimy zrozumieć że rodzina to ludzie którzy zawsze będą przy nas, trzeba o tym pamiętać, docenić i szanować bo ci ludzie zasługują na to najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz